środa, 21 listopada 2012

NIEROZŁĄCZNY KOMPAN.

jedna miłość, jedno życie.
piękny tryb. 
pozdrowienia dla osamotnienia.



w tym roku też takie świąteczne jebnę,
tak dla polepszenia humoru.
żeby było fajnie. 
wkręty, wkręty, wkręty! w sumie to nie wiem co tutaj robię, po prostu jestem. żyje sobie i zabieram powietrze. od pewnego czasu zbyt dużo się dzieje i tak o nie ogarniam. doszłam do wniosku, że za jakieś 9-10 miesięcy idę do LO, zapewne szybko zleci. co do mojego ambitnego dnia, jest taki beznadziejny i monotonny. a jutro, pięknie pożegnanie dnia chemią - sprawdzianem. ugh. ogólnikowo to strasznie przydałby mi się weekend albo jakiś dłuższy okres wolnego. moja choroba chyba odeszła, całe szczęście. nie mogę teraz chorować i przez najbliższy miesiąc. teraz w takim dziwnym momencie [ tak właśnie w tym ] rozkminiam to, jak będzie wyglądać ten przyszły rok. przychodzi taki moment w którym uświadamiasz sobie, jak dużo można stracić, jak dużo można zyskać, jak może się to wszystko tak bezsensownie potoczyć. mam na myśli pewne osoby. są takie pewne istoty o których myślisz, fakt..  ale są też takie o którym zapominasz chociaż bardzo tego nie chcesz i w pewnie sposób ją śledzisz. oglądasz milion razy profil, zdjęcia, czytasz każdy wpis, post, komentarz whatever.. niby nie macie kontaktu, a jednak coś wiesz. jednak zależy, tak mówisz sobie po cichu, ale nie ma nad czym marudzić. co mam na myśli? tak serio, to nie wiem, naszło mnie takie coś. taka rozkmina, o której muszę napisać. o której chce napisać. być może mnie to dręczy? pewnie wrócę do tego za 10 miesięcy, by poczytać jak to się stało, że straciłam osobę lub grupkę osób za którą tęsknię. naszło mnie bym zaczęła słuchać starych piosenek i serio dają do myślenia. so cute. niedługo idę wydrukować zdjęcia. cya. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz